Nie będę ukrywać faktu, iż moje włosy są ostatnio (czyli przez jakieś 2 lata) w zdecydowanie gorszym stanie, niż bym tego oczekiwała. Oczywiście, jak w wielu przypadkach, jest to opłakany skutek moich własnych destrukcyjnych działań. Pomimo wyrzutów, jakie potrafię sobie z tego powodu robić, staram się - w miarę możliwości - podchodzić do sprawy z miłością i życzliwością. W tym celu wyszukuję i testuję różne sposoby na poprawę kondycji oraz wyglądu moich włosów, a na blogu mam zamiar dzielić się doświadczeniami z tego zakresu.
Dzisiaj skupię się na wrażeniach z użytkowania produktu Nanoplex.
Co to jest Nanoplex?
Jak wiele produktów z końcówką "-plex", ma działanie podobne do Olaplexu, zabiegu ochronno-odbuduwującego, stosowanego w salonach fryzjerskich głównie podczas koloryzacji włosów. Jak twierdzi producent, Nanoplex odbudowuje mostki siarczkowe w keratynowej strukturze włosa, naruszonej przez zabiegi takie jak farbowanie czy stylizacja.
Produkt jest teoretycznie przeznaczony do mieszania z farbą lub rozjaśniaczem, jednak zdecydowanie nadaje się również do stosowania bez koloryzacji. Ja wymieszałam go z odżywką Kallos Blueberry - specjalnie wybrałam ją ze względu na brak hydrolizowanej keratyny, aby uniknąć przeproteinowania.
Pierwsze użycie - listopad
Mój pierwszy zestaw Nanoplex kupiłam na stronie www.e-fryzjernia.pl, a prezentował się on tak: KLIK. w formie jednorazowego zestawu zawierającego 4 strzykawki po 5 ml produktu. Nie wiem, na ile wynikało to z moich wielkich nadziei, a na ile z rzeczywistego działania produktu, ale efekt zdecydowanie przeszedł moje oczekiwania. Włosy, wcześniej cienkie, szorstkie i wręcz "papierowe" w dotyku, nagle stały się grubsze, cięższe i zdecydowanie bardziej "włosowe" (wybaczcie prymitywne określenia, ale najlepiej opisują moje odczucia). Miałam wrażenie, jakby zostały pokryte jakąś ceramiczną warstwą i w ten sposób utrwalone. Wydawało się również, jakby było ich znacznie więcej niż wcześniej.
Pomimo używania szamponu bez soli i siarczanów (nawilżający od Tołpy), jakichś trzech tygodniach efekt zaczął maleć. I tak uważam to za świetny wynik, biorąc pod uwagę, iż było to jednorazowe użycie, a włosy były wcześniej we wręcz opłakanym stanie.
Drugie użycie - grudzień
Tym razem efekt nie był aż tak zniewalający, być może dlatego, że włosy były w lepszym stanie niż za pierwszym razem, przez co kontrast nie był aż tak duży. Jednak wzmocnienie i zgrubienie nadal jest odczuwalne, mam też wrażenie, że włosy są gładsze - tak jakby łuski zostały lepiej domknięte.
Chcę również dodać, że kilka dni przed każdym zabiegiem z użyciem Nanoplex robiłam kurację keratynową, czyli po prostu nakładałam na 20-30 min maskę z dodatkiem hydrolizowanej keratyny (tuning własny). Mój zamysł był taki, że najpierw wprowadzę keratynę we włosy, dam jej kilka dni na "ułożenie się", a następnie utrwalę ją Nanoplexem. Jednak efekt po samej keratynie, a po Nanoplexie, jest nie do porównania - keratyna lekko poprawiła stan włosów, jednak dopiero po Nanoplex było widać znaczącą różnicę.
Podsumowanie
Po użyciu Nanoplexu moje włosy zrobiły się wyraźnie gładsze i grubsze. Rzeczywiście miałam wrażenie, jakby (w miarę możliwości) odbudowała się ich struktura. Zdecydowanie mogę nazwać ten produkt odkryciem roku, nie mam również wątpliwości, że będę regularnie stosować zabieg (w końcu po to kupiłam duże opakowanie). Z czystym sercem mogę polecić ten produkt każdemu, kto chce poprawić stan swoich włosów.